NIEBO
Gdy pierwszy raz zobaczyłem Ameri Kawai uznałem, że muszę ją mieć. Pal licho, że jest ecchi. Nie obchodziło mnie, kto ją wydał. Spodobała mi się od pierwszego wejrzenia i nie dając czasu na wkroczenie logicznemu myśleniu złożyłem zamówienie. Ba! Nawet poprosiłem jednego z moich stałych sprzedawców, żeby wystawił ją dla mnie na aukcji, bo jeszcze jej nie miał. Figurka zapowiadała się słodko. Lekko przezroczysta koszula, nic do końca nie widać, bardzo erotycznie, bez wyzywającej nagości niektórych figurek Megahouse, przypominających swą oczywistością okładki pornoli.
Tak, definitywnie Ameri całkowicie wpasowała się w mój gust. Zdjęcia prototypu wyglądały naprawdę ładnie i jak zwykle musiałem mieć nadzieję, że produkt końcowy nie będzie od nich odbiegał jakością. Ameri przyszła do mnie zapakowana w małe, skromne pudełko. Kogo interesuje pudło, liczy się to co jest w środku! Wyciągnąłem Ameri i na pierwszy rzut oka nie byłem wcale zawiedziony.
Dobre malowanie, żadnych mazów, kolory też nigdzie się nie odbijają (kurcze, chyba naprawdę jestem cięty na Koto...). Podstawka prosta, dobrze dopasowana kolorystycznie i z ciekawym motywem przezroczystych kręgów. Figurka nie jest montowana na bolcach, ale też nie zsuwa się z podstawki. Po odwinięciu folii zabrałem się za montaż broni... Broni... Bronii... SZLAG! To jest moment w którym zaczyna się...
PIEKŁO
Męczyłem się z zakładaniem broni przez dobre pięć minut. Ten pistolet odmawiał współpracy, tak samo jak i palce figurki, która starała się za wszelką cenę go pozbyć. Nie chciałem połamać jej palców i mam wrażenie, że mało brakowało. Czyj to był pomysł? Myślicie, że to tyle jeśli chodzi o piekło? Ha! Nie!
Wiecie co robię gdy figurka wydaje się po prostu poprawnie pomalowana? Przyglądam się bliżej i bliżej *jiiii* i bliżej. Ameri definitywnie tego nie lubi. Może i jest ładnie pomalowana, ale odlew chyba robili w zmodyfikowanej foremce do babek z piasku. Ameri jest wręcz wzorowym przykładem niechlujnego odlewu. Wszędzie gdzie tylko można było zrobić widoczne łączenia, tam też można je znaleźć. Nie mówię tu o szczelinach, a o wypukłościach. Figurce nie oszczędzono też kilku rys wliczając w to bardzo cienką rysę na twarzy idącą od prawego kącika ust w stronę oka. Gdzie jak gdzie, ale NA TWARZY!? Co to ma być?
Czarna kropka na rękawie, która nie może być odbiciem farby z innego miejsca, rysa przy pępku, co oni myśleli? Sprzedają figurkę za 6,500 yenów i wydaje im się że mogą ją odwalić tandetnie... W sumie fakt. Nie jest to majątek. Około 65 euro nie jest wygórowaną ceną. Chyba droga wycieczko czeka nas nieoczekiwany punkt widokowy, wjeżdżamy bowiem wraz z naszą Ameri do czyśćca.
CZYŚCIEC
Bez owijania w bawełnę, podam kilka faktów. Ameri jest figurką tanią. Nie kosztuje masakrycznie dużo, wydaje się być trochę potraktowana przez OrchidSeed'a po macoszemu (być może ze względu na pochodzenie) i wykonanie jej kuleje. Czy są to znaczące wady? Cóż, jeśli planujesz zawsze patrzeć na nią z odległości pięciu centymetrów, to definitywnie tak. Jeśli jednak tak jak ja (i przypuszczalnie większa część posiadaczy tej figurki), postawisz ją na półce i co jakiś czas na nią popatrzysz, może ją odkurzysz albo... Nie ważne, w każdym razie nie zobaczysz tych wad. Na pierwszy rzut oka jest to figurka po prostu zwyczajna. Poprawna. To wszystko. Nie czuję względem jej wykonania wielkiego zachwytu, ale też nie oczekiwałem, że będę go czuł. Powiem krótko: widywałem droższe figurki gorzej wykonane i o wiele tańsze figurki o niebo lepiej wykonane.
To miał być trzeci film na mikanboxie... Trochę nie wyszło :P
To by było na tyle. Koniec wycieczki. Taka jest Ameri. Możecie ją pokochać, znienawidzić, ale bez względu na wykończenie i tak jest kusząca ;).
PS. Zupełnie bym zapomniał... 3 punkty w skali Hexy za pistolet.
Wydawca: Orchid Seed
Skala: 1/8
Twórca: Minheru
Cena: 71 USD + koszty przesyłki
2 komentarzy:
Ero figurki z góry mi się nie podobają, ale ta jest wyjątkowa :D Jest kusząca, ale urocza i nie wulgarna. Przynajmniej ja jej tak nie odbieram ;)
Recenzja jak zwykle ciekawa, a zdjęcia jak zwykle ostre i z pomysłowym tłem :)
Włączyłeś mi ostrzegawczą lampkę jeśli chodzi o Orchid Seed. Czekam na więcej zdjęć Alfin, ale myślę, że wstrzymam się z preorderem i poczekam na zdjęcia posiadaczy.
Pozdrawiam
Niebo: Fajne zdjęcia, pomysłowo i dobrze zrobione jak na moje laickie oko.
Piekło: Sama figurka. Nic w niej specjalnego, nie widzę w niej uroku czy jakiegokolwiek powabu - ot, roznegliżowana (co samo w sobie nie jest złe!) panienka z niebieskofioletowymi włosami. Fatalne, czerwone, pistoletowate "coś" w łapce, nijakie barwy... Na dodatek kiedy przeczytałam o błędach w wykonaniu już zupełnie mnie odrzuciło. Poprzednią byłam zachwycona, ta mnie nie przekonuje. Ale recenzja jak zwykle świetna, czekam na następną :)
Prześlij komentarz