Chris, na podstawie artu Range Muraty, jest bardzo ciekawą oraz oryginalną figurką od Beagle, firmy, z którą dotychczas nie miałem żadnej styczności. Wiem, że mówienie czegoś takiego na początku recenzji jest jak zdradzanie czytelnikowi na początku kryminału, że zabójcą jest lokaj, ale nie jestem w stanie tego ukryć ani nie zamierzam temu zaprzeczać (chodzi mi oczywiście o figurkę, a nie lokaja). Pierwszy raz została ona wydana w 2008 roku, w edycji limitowanej, która praktycznie zniknęła ze sprzedaży nim jeszcze skończyły się na nią preordery i stała się praktycznie niedostępna. W tym samym roku powstał jej recolor, który zupełnie do mnie nie przemawiał z powodu różowych włosów. W rok później, ukazał się kolejny recolor, mocniej nawiązujący do oryginału i w bardziej naturalnej kolorystyce. W natłoku innych zamówień, recenzji i nieprzerwanie napływających nowych zapowiedzi, Chris zupełnie umknęła jednak mojej uwadze i dopiero jak rozpakowałem mój świąteczny prezent przypomniałem sobie o niej.
Jak już wspominałem, nie wiem jaką jakość mają zazwyczaj figurki Beagle. Muszę jednak przyznać, że jeśli chodzi o pierwsze wrażenie, jakie wywiera Chris, to jest ono powalające. Tworzywo, z jakiego została odlana jest cięższe i sztywniejsze niż zazwyczaj w figurkach Altera czy Koto. Nie znaczy to jednak, że figurka posiada wyraźne ślady odlewu czy nienaturalną fakturę skóry. Wręcz przeciwnie. Śladów odlewu w ogóle się nie dopatrzyłem, a skóra jest matowa przy zachowaniu połysku butów i gładkiej faktury bielizny. Kolory zostały dobrze dobrane i nałożone. Każdy detal jest dokładnie pomalowany. Nie ma żadnych przeciągnięć, mazów, czy brudu. Cieniowanie zostało zrealizowane po mistrzowsku. Od lekkich rumieńców na twarzy, po bardziej ukrwione części ciała, na które naciska strój, wszystkie aspekty zostały przewidziane i odpowiednio podkreślone. Trzymając tą figurkę w rękach ma się wrażenie, że ktoś spędził nad jej tworzeniem sporo czasu i najwyraźniej Murata kładł nie małą presję na idealne odwzorowanie swojego artu.
Można by się rozpisywać nad ciekawą pozą Chris, lecz mówiąc szczerze, figurki na podstawie grafik przekazują po prostu wizję artysty bez większych możliwości na odstępstwa. To ograniczenie wynagrodzili sobie twórcy w tym przypadku projektując podstawkę, która jest prawdziwym przejawem geniuszu, łącząc w sobie wygląd oraz funkcjonalność. Dość często wyrażam swój zawód na łamach bloga, jeśli chodzi o podstawki pod figurki. Są one zazwyczaj projektowane na samym końcu, bez żadnej głębszej myśli. Niektórzy wydawcy robią proste, przypominające drewno podstawki, inni potrafią stworzyć paszkwila w zupełnie niepasującym kolorze lub kształcie nic nie znaczącej parówki. W tym jednak przypadku jest inaczej. Podstawka w kształcie sześcianu, zawierająca w środku bałwanka i pomalowana w płatki śniegu, zarówno podkreśla nastrój figurki, jak i służy jako jej podwyższenie. Chris, w pozie leżącej na plecach, zupełnie nie wybijałaby się pośród innych figurek, gdyby nie to właśnie wywyższenie. Początkowo żałowałem, że ten sześcian nie posiada w środku sztucznego śniegu, jednak trzeba sobie zadać pytanie: "Jak często przeciętny kolekcjoner ściąga swoją figurkę z półki?" Chyba żeby ją odkurzyć. Do tego jestem sobie w stanie wyobrazić mój zawód, gdy przy intensywniejszym wzbudzaniu śnieżycy, Chris wypada mi z ręki i w kilka sekund dołącza do ciągle rosnącej grupy figurek poszkodowanych na polu walki.
Montaż figurki jest banalnie prosty. Jest ona przyczepiona na dwóch bolcach wystających z podstawki. Mocowanie jest solidne i można spokojnie figurkę podnieść nie martwiąc się, że zgubi się podstawka. Jeden punkt w skali Hexy, gdyż wierzę, że jeśli istnieje jakiekolwiek mocowanie, to znajdzie się człowiek, który nie da sobie z nim rady. Jednak trzeba by wyjątkowego talentu, aby coś w tym wypadku poszło nie tak.
Chris jest dla mnie wyjątkową figurką, nie tylko z powodu tego, że dostałem ją na święta od mojej dziewczyny. Mógłbym tutaj wymienić: solidne wykonanie, dobre odwzorowanie postaci, perfekcyjne malowanie oraz cieniowanie, a także idealną podstawkę, która podkreśla świąteczny nastrój. Jednak przede wszystkim przypomina mi ona o tym, że jest wiele świetnie wykonanych figurek, o których mogłem po prostu zapomnieć i nigdy nie trafiłyby w moje ręce, gdyby nie odrobina szczęścia i pomysłowości tych, którzy są mi bliscy. Podsumowując, myślę że mała Chris byłaby mile widzianym gościem świątecznym w niejednym domu zbieracza figurek. Wybaczmy jej więc lekko wyzywającą pozę i zanurzmy się chociaż na chwilę we wspomnieniach z minionych świąt.
Wydawca: Beagle
Skala: 1/7
Twórca: Range Murata
Cena: ???
2 komentarzy:
Śliczna figurka! Straszna szkoda, że nie wrzuciłeś jej przed świętami - zdjęcie na gałązkach choinki jest prześliczne; do tego stopnia, że z miłą chęcią ustawiłabym je sobie na tapecie.
Oprócz tego, miałam dziką satysfakcję z obejrzenia sobie za pomocą Nowych-Okularów-3D-TM obrazka trójwymiarowego. Dzięki!
:D
Wyslij mi na maila numer fotki, to wysle ci w pelnej rozdzialce. Zazwyczaj duze wersje zdjec wyrzucam po konwersji na bloga, wiec masz szczescie, ze te jeszcze leza mi na dysku.
Prześlij komentarz