poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Zack n/s Kotobukiya


„Embrace your dreams... If you want to be a hero, you need to have dreams and honor.”

Seria gier Final Fantasy jest już kultowa. Świeża jej osłona, opatrzona numerem trzynastym, już zdążyła narobić sporo bałaganu na polskim rynku i przy okazji opróżnić portfele wielu fanatykom, w tym i mnie. Któż nie zna blond fryzury a’la kurczak i pokonującego zasady grawitacji wielkiego miecza – ogółem, czy jest jakakolwiek osoba, która nie kojarzyłaby imienia Clouda Strife’a, protagonisty najpopularniejszej części serii? Pan Chmur, pogromca wszelkiego zła i serc niewieścich, stał się wręcz znakiem firmowym, a o dokonaniach jego ogromnego miecza powstały tysiące epickich historii.

Ale ja Clouda nie lubię. Nie lubię jego kurczakowej fryzury i kwestionuję jego prawo do używania Buster Sworda, jego charakter zbuntowanego nastolatka działa mi na nerwy i wolałam go o wiele bardziej w wersji kwadratowej, czyli z roku 1997. Nieważne, ja nie o tym. Skoro tak bardzo nie lubię Clouda, to dlaczego piszę o nim w recenzji figurkowej? Bo Cloud dawno temu, zanim jeszcze poderwał pewną kwiaciarkę, miał przyjaciela. Przyjaciela, którego dziewczyną była właśnie owa kwiaciarka, który zasługiwał na miano bohatera bardziej niż kurczakowy Chmur.


Zack Fair, bo o nim mowa, przewija się jako echo wspomnień przez wszystkie produkty dotyczące siódmej odsłony Final Fantasy. Jego prawdziwe pięć minut przypada w Crisis Core, grze przeznaczonej na PSP. To tam możemy pokierować jego losami i spojrzeć na świat z jego perspektywy. W przeciwieństwie do ponurego Clouda, Zack (zwany czasami Wróżką, a to wszystko przez jego nazwisko!) jest optymistą i marzycielem, dla którego honor to najwyższa wartość.

Figurkę Zacka z serii Crisis Core® Final Fantasy® VII Play Arts® Action Figure dostałam jako prezent gwiazdkowy. Zamówiona na stronie www.dageki.pl i warta około 150 złotych dotarła do mnie po prawie miesiącu oczekiwania. Zapakowany w eleganckie pudełko w odcieniach czerni i granatu, które idealnie pasowało do klimatu siódmej części, sprawiał wrażenie, jakby nie był tylko kawałkiem plastiku, a rzeczywistą postacią, wyjętą ze świata stworzonego przez Square Enix. Z tyłu przedstawiona jest sylwetka figurki Zacka oraz dwa mniejsze wizerunki, przedstawiające pozostałych bohaterów dostępnych do kupienia w wersji Crisis Core – Aerith i Clouda.


Wraz z kompletną figurką, w zestawie otrzymałam jeszcze „małą” (większą od samego Zacka) wersję Buster Sworda, sporą i ładną podstawkę, jedną dodatkową dłoń i pewien specyficzny mechanizm, o którym wypowiem się później. W figurkowej wersji Zacka zakochałam się tak szybko, jak w tej, którą znam z gier i filmów. Wysokiej jakości PVC i doskonałym odwzorowaniu nawet najmniejszych detali – postać ma nawet kolczyk, same wystawiają notę figurce. Zack ma około 22 cm, przedstawiony jest w klasycznym stroju żołnierza SOLDIER, każdy pasek, każda klamra, nawet szycia na pasku są uwzględnione na tej figurce. I te oczy! Jako, że ubiór jest dość ponury, młodzieńczego uroku i odrobiny nonszalancji dodają postaci błękitne oczy oraz łobuzerski uśmiech, który dodaje figurce życia.

Buster Sword jest również mistrzowsko wykonany, ma mniej szczegółów, mimo wszystko podstawowe zdobienia na dziedzicznym mieczu Angeala zostały oddane prawidłowo. Miecz również jest większy od Zacka, co paradoksalnie dodaje realizmu – broń w grze również jest większa, ale kto normalny utrzymałby takie coś, a co więcej – byłby w stanie nim machać na lewo i prawo, wbijając ostrze w kolejnych przeciwników?
Producent (Kotobukiya) informuje nas, że postaci mają około dwudziestu ruchomych punktów. Zack może machać kończynami, dowolnie je okręcać, rusza też głową. Czasami umiejętności fizyczne są przerażające – jeden z butów Zacka (ciekawe, dlaczego tylko jeden?) jesteśmy w stanie okręcić tak, że jego podeszwa znajduje się właściwie na bocznej części buta. Wygląda to, jak gdyby Zack po prostu skręcił sobie kostkę. To okrutne.


Wracając teraz do tego specyficznego mechanizmu – wraz z Zackiem dostałam maleńką kartkę z instrukcją, że Buster Sword można przymocować do pleców figurki. Żeby tego dokonać, należy wyjąć śrubę (sic!) tkwiącą między jego łopatkami, wcisnąć tam ów mechanizm i przyczepić do tego miecz. Brzmi kusząco, zwłaszcza że Zack właśnie w ten sposób nosił sobie Buster Sworda, gdy przeciwników było niewielu, a ręce miały dość dźwigania żelastwa. Poległam przy pierwszym etapie – tej śrubki na jego plecach nie da się wyjąć za pomocą rąk, a wszelkie próby wyrwania jej zębami kończą się bolącą szczęką i odrapaną farbą. Poddałam się za trzecim razem – wolę Zacka z mieczem w dłoniach, niż z odrapanymi plecami.

Figurka dla mnie jest idealna - mini wersja Zacka jest świetnie odwzorowana. Dodatkowo, ruchome punkty sprawiają, że nie można jej po prostu postawić na półce i traktować jako egzotycznej zbieraczki kurzu – można odtwarzać znane sceny z gry, traktować Zacka jako modela (doskonale się do tego nadaje) lub po prostu się nim bawić. Jest to moja pierwsza figurka z serii Play Arts®, ale w najbliższym czasie zamierzam nabyć kolejnych bohaterów serii Final Fantasy. Nie mogę pozwolić, by Zack był samotny. Może z czasem przekonam się do kurczaka Clouda, w końcu to dla niego Zack poświęcił życie, wypadałoby więc mieć ich obu…

„Now I’ve become a hero, right?”


Producent: Kotobukiya
Twórca postaci: Tetsuya Nomura
Wysokość figurki: 22,5 cm
Cena: 148 zł
Autor recenzji: czikszo

4 komentarzy:

MikeGold pisze...

Jeśli chodzi o moje odczucia względem tej recenzji, to są one naprawdę mieszane. Tekst początkowo bardzo ciekawy, jednak później pojawiają się w nim dziwne sformułowania i powtórzenia. Ogólnie całkiem na plus, chociaż pewnie gdy moja fansubberska korekta wróci z pracy wypowie się jeszcze na ten temat.

Co do zdjęć, to wstępnie podobały mi się. Nawet bardzo. W sumie mając ładną pogodę i kawałek ogródka, cóż może pójść źle (poza atakiem zdziczałych kotów żywiących się PCV)? Ujęcia zrobione są z pomysłem i ładnie podciągnięte w PhotoShop'ie. Nie zawsze jednak to, co z początku wydaje się dobre pozostaje takim do końca. Musiałem każde jedno zdjęcie obcinać ręcznie. Wszystkie miały białe paski od góry i od dołu. Nie podobało mi się to, bo wklejanie gościnnej recki nie powinno mi zająć więcej niż 10 minut. Na przyszłość użyj kadrowania w Photoshopie i obetnij to, co nie jest potrzebne.

Reasumując, recka ciekawa i mimo, że sama figurka nie jest w moim guście, to twoja praca przypadła mi do gustu.

Anonimowy pisze...

Najmocniej przepraszam za te białe paski - początkowo uważałam to za estetyczną pseudoramkę, przy okazji nie wiedziałam też, że tego typu "upiększacze" są niedozwolone w konkursie. Gdybym otrzymała email zwrotny z informacją, że trzeba poobcinać zdjęcia, zrobiłabym to. Jeszcze raz przepraszam, że sprawiłam kłopot.

MikeGold pisze...

Widzisz, ja sam nie wiedziałem, jak to będzie wyglądało po wrzuceniu na stronę. Okazało się, że to zupełnie nie pasuje, bo zdjęcie stało się małe, a paski w połączeniu z oryginalną ramką dały bardzo zły efekt. Nie masz za co przepraszać ;). Zrobione, wrzucone, jest. Powodzenia w konkursie. Na marginesie, to miło mi będzie jak opiszesz mi wrażenia z robienia pierwszej (chyba) sesji zdjęciowej figurki. Albo tutaj, albo na maila. Czy zabrałabyś się znowu za coś takiego, czy podobała ci się zabawa z modelowaniem, wymyślaniem otoczenia, czy coś sprawiło ci szczególne kłopoty lub satysfakcję itp.

Anonimowy pisze...

Aż tak bardzo widać, że to pierwsza sesja? Uch, uch. Poprawię się!

Zack to bardzo wdzięczny model, bo ma ruchome części. Sprawia to dużo radości, bo można go ułożyć w dowolnej pozie, podobnie pisałeś kiedyś o nendoroidach, prawda? Problem w tym, że czasami ta mnogość wariantów sprawia, że już nie wiem, która wersja jest najlepsza. ;)

Wiosenne dni sprzyjają robieniu zdjęć. Mimo wszystko ja jestem jedynie używam aparatu, który nie należy do mnie. Na fotografii jako takiej się nie znam, pewnie zauważyłeś, że lepiej piszę niż fotografuję :) Nie umiem bawić się w kadrowanie, czasem to, co dobrze wygląda na wyświetlaczu w aparacie, w powiększeniu na monitorze jest koszmarne. Przy okazji mam upierdliwych sąsiadów, więc jak siedziałam godzinę na podwórzu, robiąc zdjęcia "zabawce", zaczęli na mnie krzywo patrzeć. :D

Ale mimo wszystko to jest nieopisana radość. Zamierzam wykorzystać Zacka w kolejnych sesjach, z trochę innym otoczeniem, zaaranżować całą scenę, przy okazji wciągnąć w to kolejne figurki, które zakupię w przyszłości. Jestem początkującym kolekcjonerem, a moje finanse nie pozwalają na szaleństwa. :)


Mikanbox jest blogiem prywatnym, na którym autor wyraża wyłącznie swoje prywatne opinie. Wszelkie opinie wyrażone w komentarzach należą do osób, które je wyraziły i autor bloga nie bierze za nie żadnej odpowiedzialności.