Należę do szczęśliwej grupy wiekowej dzieciaków, które nie dość, że za czasów pieluch miały okazję oglądać Sailor Moon z pokaleczoną przez panią lektor „Buny Cukino” główną
W przeciwieństwie do dzieciaków z sąsiedztwa, mnie nie bawiły żetony znajdowane w chipsach czy kapsle od napojów z wizerunkiem Asha i spółki. Mój dziesięcioletni gust był zbyt wyrafinowany na tak toporne rzeczy… Haha, nie, po prostu lubiłam kolekcjonować zabawki,
O firmie TOMY wiem niewiele. Jeśli miałabym się jednak wypowiedzieć o niej przez pryzmat kupionych przeze mnie figurek, to uznałabym, że robią bardzo dobrej jakości zabawki o nikłej wartości kolekcjonerskiej. Ich odbiorcą docelowym są przeważnie dzieci, więc trudno się dziwić. Mimo wszystko zadbali oni o wygląd swoich produktów; obie postaci mają estetyczne podstawki, a umieszczenie na nich figurek nie sprawia kłopotu nawet dziecku. Dzięki tym półcentymetrowym mini platformom wyglądają bardzo profesjonalnie.
U Jessie zachwycające są włosy. Farba o przepięknym kolorze została nałożona bardzo dokładnie, sam układ jej fryzury jest odwzorowaniem wersji z anime; również to zostało zrobione porządnie. Intensywnie czerwone włosy nadają jej nieco diaboliczności, przy okazji nic nie ujmując jej kobiecości – jest świetnym kontrastem dla Jamesa. Mogę ośmielić się o stwierdzenie, że Musashi ma w sobie sporo seksapilu, jak na nastolatkę. Dłoń ułożona delikatnie na biodrze, krótka spódniczka i doskonała sylwetka sprawiają, że nawet ta mała, czternastocentymetrowa Jessie wydaje się być personifikacją namiętności. Jedynym jej defektem wizualnym są usta – przypominają niezgrabną plamę, na którą ktoś naniósł grubą, czarną kreskę. Porównując z estetycznie pomalowanymi oczami, które znajdują się kilka milimetrów ponad tą paskudną czerwoną kropką, wygląda to, jakby zostały one domalowane na szybko, bądź twórcy nie bardzo potrafili wyobrazić sobie zmysłowe kobiece usta. Pocieszający jest fakt, że z daleka nie rzucają się one tak bardzo w oczy.
Co do Koujiro… cóż, po tych dziewięciu latach widać, że bardzo go uwielbiałam – liczne odbicia i odpryski farby są widoczne bardziej niż u Jessie. Nie mogę być obiektywna, opisując go – już taki los fanki. Przełączając się na tryb całkowicie krytyczny i pomijając wszystkie sentymenty związane z postacią Jamesa, muszę przyznać, że denerwuje mnie jego poza. Wygląda jak zadufany w sobie bubek, przy okazji nie potrafiący do końca wykorzystać swojego mózgu, bo go gdzieś zgubił. Kojarzy mi się trochę z wyborami prezydenckimi ten gest w stylu „Wybierz mnie, bo cię zjem!”. Uniform Team Rocket wygląda estetycznie, podobnie jak u Jessie został on dobrze odwzorowany. Odlew włosów jest również elegancki, a ten kosmyk opadający na twarz wygląda naprawdę efektownie i sprawia, że taka szalona fan girl, jak ja, ma ochotę zrobić z figurką coś niegrzecznego… ;PProducent: TOMY
Cena: około 60 PLN
Wysokość: Jessie 14 cm, James 15 cm
Skala: brak
Autor: Munakata





0 komentarzy:
Prześlij komentarz